Posty

Wyświetlanie postów z 2011

Dziesięć

Obraz
Dziesięć to magiczna liczba. W judaizmie i chrześcijaństwie przykazań jest właśnie dziesięć . Biblijne dziesięć plag egipskich zna chyba każdy, może nie wszystkie, ale większość. Geograficznie mamy dziesięć kierunków, choć to wcale nie wyczerpuje możliwości, podążania za marzeniami w jeszcze innym. W buddyzmie tybetańskim znajdziemy dziesięć paramit, och, jak wiele mi jeszcze brakuje. Istnieje dziesięć wskazań postępowania według buddystów, choć nie wszystkie do mnie przemawiają, może to dowód, że daleko mi jeszcze do oświecenia. Staram się jednak wystrzegać wszystkich dziesięciu buddyjskich złych uczynków. W sporcie istnieje dziesięciobój . Jest jeszcze Dekameron , Dziesięć tysięcy uciech cesarza , to te historie bez cenzury, no i nie można zapomnieć o klasyce kryminału Dziesięć małych murzynków mistrzyni gatunku Agathy Christie. Dziesięć minut za późno, albo za wcześnie. Niby nic takiego, a jednak czasem właśnie to stanowi różnicę. Dziesięć lat. Okrągła data

Sznurowadło, które łączy z Bogiem

Obraz
Usiadła przed artystą, bo tak właśnie należy. To są obowiązki ważnych osób. Należy pozwolić się uwiecznić, aby później inni mogli się przyglądać. Może ktoś przystanie, pomyśli, może komuś to pomoże. Ona wcale nie czuje się ważna, choć nie ma ważniejszej. Artysta instruuje. Proszę patrzeć tutaj, prosto, lekko skłonić głowę. Proszę się nie uśmiechać, to nie w kanonie. Dzieciątko proszę trzymać trochę wyżej, proszę się nie martwić przerobi się, aby było jak trzeba. Nie może przecież wyglądać jak dziecko, teraz taki styl panuje, cóż poradzę. Nie można wyglądać jak bobas. A Ona siedzi, przytula Syna do piersi i być może nie wie, ile kiedyś będzie znaczyć, to co robi… a może jednak wie. Tylko proszę poprawić ten sandałek, bo to nie uchodzi, aby Jemu bucik spadał . Więc poprawia, zakłada, zawiązuje, tak jak wszystkie mamy, w każdym czasie. Znów wszystko od początku: patrzeć tutaj, poważna mina, On przed siebie i wyżej . A ten bucik tak przeraźliwie ziemski znów zsuwa się z boskie

Przeszłość to tylko kwestia czasu

Obraz
Przeszłość to kiedyś, jeszcze nie teraz, ale tylko przez chwilę. Zaraz i tak się nią stanie. To wtedy, gdy dni były prostsze a noce jakby mniej czarne. Gdy wszystkie marzenia były do zrealizowania a rozczarowania ogromne tylko przez jeden dzień. Zmartwień nie było wcale, a może nie takie jak dziś, bo mimo wszystko już wczorajsze. Zapominam i chcę pamiętać. Gubię się w kolejnych godzinach, które przeraźliwie mieszają się ze sobą i już nic nie ma, tylko uciekający czas. Przeszłości nie można opuścić, tak jak wychodzi się z pokoju i zamyka za sobą drzwi. Ona idzie z nami, jakby starała się pokazać, że jest inaczej, bo my już też nie ci sami. Jacyś tacy nietutejsi… niedzisiejsi. Już widzę, jak często drogę wskazują ci, co błądzą i nie wiadomo dokąd iść. No i dalej do przodu, tylko czasem nie wiadomo gdzie to jest. Przeszłość często uśmiecha się do mnie i tak bardzo chce wymienić swoje wspomnienia na marzenia przyszłości. A teraz dziś , za chwilę później , jak kolejne lądy do

Tato

Obraz
Jest tak wcześnie. Meble wolno wyłaniają się z ciemności. Wszystko wokół odzyskuje kolory i kształty. Znika jednobarwny świat nocy. Domownicy jeszcze śpią. Obok mnie moja córeczka mruczy coś przez sen. Znów przywędrowała do nas, gnana złym snem o pająkach. Ośmionogie powody nieprzespanych nocy. Jest niedziela, dziś mój Tata ma urodziny, a ja znów tak daleko. Leżę i wiem, że już dawno przestałam być tą dziewczynką, do której musiał się schylać. Mój Tata. Mój, bo mój, taki przyjemny zaimek dzierżawczy… dzierżący. Mój Tata chce być tatą a jest już bardziej przyjacielem. On ma mądrość, której nigdy nie dogonię. Te wszystkie historie zagubione w gwiazdach, razem z dalekimi planetami i odległościami mierzonymi w latach świetlnych. Ciała niebieskie malowane tak całkiem przyziemnie słowami przy porannej kawie. Drobiazgi stają się bardzo ważne, błahostki, tak właśnie, to liczy się teraz najbardziej. Ciągle nie możemy przyzwyczaić się do mojej dorosłości. Do tego, że ja też m

Codzienne zdziwienie

Obraz
Lubię przyglądać się naszym dzieciom. Z jednej strony można tak wiele się od nich nauczyć, a z drugiej tak wyraźnie widać jak zbudowany jest nasz świat. Sprawy już tak całkiem zwykłe dla nas, dla nich są jeszcze całkiem obce, zaskakujące i czasem niezrozumiałe. Dzieci nie potrafią jeszcze udawać, że zapiekanka jest smaczna, tylko z pełną szczerości buzią wyplują ją na talerz. Dorosły już nie potrafi. Ileż dorosły musi przełknąć! Dzieci są takie ufne. Bez chwili zwątpienia wierzą, że będzie dobrze, bo inaczej być przecież nie może. Szczęśliwe zakończenia są zawsze i na zawsze. Zawsze jest dobrze, nawet gdy na chwilę jest źle, to nic, zaraz za moment wszystko się zmieni. Złe zakończenia nie istnieją. Dzieci są tak zdziwione, że kurczak i jajecznica ten sam początek mają. Przecież to nie możliwe, że frytka i chips pochodzą z ziemniaka. A gdzie są umarli, to gwiazdy, przecież to takie proste. Patrzą na nas z nieba. A w dzień, gdy gwiazd nie widać, przechadzają się po chmurac

Na kawę z Panem Cogito cz. ostatnia

Obraz
Koniec a może dopiero początek. Dziękuję, że został pan ze mną na tę chwilę, za tę kawę wypełnioną zapachem innego czasu i chyba też "bezczasu". Za to, że te słowa będą brzmieć we mnie jeszcze bardzo długo i że jutro będę je czuć znów inaczej. Poezja jest silnie związana ze stanem emocji odbiorcy. A konkretne emocje pojawiają się i odchodzą robiąc miejsce innym. A potem znów wracają. Tak jest z miłością, z samotnością, z poczuciem wyobcowania. W pana słowach można to wszystko odkryć, w zależności od tego jak się dziś czuję, co przeczytałam wcześniej, na jakich zajęciach na uniwersytecie byłam. Pan jest przecież podróżnikiem, musi pan iść dalej. Podziwiać naturę, sztukę i kulturę. Musi się pan zachwycić nad posągiem i przystanąć przed wykręconą klamką. Pan jeszcze nie raz się przerazi. Przerażająca będzie natura, historia i człowiek. Pan jednak będzie potrafił dostrzec piękno a co najważniejsze będzie potrafił połączyć to co było, jest i będzie. Pan mi nigdy nie udzi

Na kawę z Panem Cogito cz.7

Obraz
Pan Cogito - powrót I Pan Cogito postanowił wrócić na kamienne łono ojczyzny A jednak - wraca pan. Nie cieszy się pan jednak. Wraca pan na kamienne łono, chłodne i nie oczekujące pańskiego powrotu. To chyba jedna z najtrudniejszych decyzji, jakie można podjąć, powrót do miejsc, które na nas już nie czekają. Miejsc, który w jakimś sensie są już nawet nie obce a wrogie. decyzja jest dramatyczna pożałuje jej gorzko Zdaje sobie pan z tego sprawę i mimo to podejmuje pan taką decyzję. Jeszcze gorzej, bardziej dramatycznie. nie może jednak dłużej znieść zwrotów kolokwialnych - comment allez-vous - wie geht's - how are you i – hoe gaat het... pytania z pozoru proste wymagają zawiłej odpowiedzi Dlaczego zawiłej? Zawsze przecież odpowiada się po prostu – goed. To tak, jak przy wybieraniu pieniędzy z bankomatu wciska się pin. Już się człowiek nie zastanawia, palce same biegną po przyciskach. Po prostu – hasło i odzew. Przecież nikt nie oczekuje odpowiedzi a ju

Co się dzieje?!

Obraz
No i stało się! Ktoś zapytał mnie o radę. Nie chodzi o to, że wcześniej nikt nie pytał mnie o wskazówki, a o to, że tym razem pytanie zadała młoda osoba do starszej i bardziej doświadczonej. Tą drugą byłam ja. Chwilowe rozbawienie, a potem w mojej duszy coś zaskrzypiało. Czyżbym to ja była starsza i doświadczona... ale jak i kiedy? Nawet nie to, że starsza ale to, że doświadczona. To nie możliwe, ja nic nie zauważyłam. A może to nadchodzi i tego się nie czuje? To ja zawsze zwracałam się do innych po radę, to inni byli doświadczeni a ja zielona i tu nagle coś takiego... W nowej roli poczułam się taka jakaś niezgrabna. Pytanie niby było proste. Jak to jest być emigrantem? Proszę mi powiedzieć, proszę doradzić. No cóż, z Polski wyjechałam już 12 lat temu. Czego nauczyłam się o byciu obcym przez ten czas? Jaka jest moja emigracja? Schowana, zabezpieczona, ukryta chyba najbardziej przede mną samą. Nie chcę jej widzieć przez mur, który stworzyłam. Nie czuję już tak dotkliwie, że gdzi

Na kawę z Panem Cogito cz.6

Obraz
Pan Cogito myśli o powrocie do rodzinnego miasta Czy zastanawiał się pan kiedyś nad powrotem. Myślał pan by powrócić do miejsca z którego się wyszło? Gdybym tam wrócił pewnie bym nie zastał ani jednego cienia z domu mego ani drzew dzieciństwa ani krzyża z żelazną tabliczką ławki na której szeptałem zaklęcia kasztany i krew ani też żadnej rzeczy która nasza jest Czyli powrót do domu, to nie tylko powrót do miejsca, ale i do czasu. Nawet gdyby pan wrócił tam, gdzie się pan urodził, gdzie pan dorastał, przecież to miejsce nadal istnieje; i tak wszystko byłoby inne, nie takie samo, czyli obce. Znów obce! A co tak naprawdę jest znajome? Pan patrzy też na to, co "teraz" i co "kiedyś". Czasem to, co "kiedyś" istnieje nadal a to, co "teraz" jakby nie istniało nigdy. Może więc lepiej nie wracać, bo w pamięci przynajmniej zachowamy obraz tego, co było i tam będzie to miejsce żyło. Gdy wrócimy, odkryjemy, że go już nie ma i stracimy nawet to,

A co jeśli koń to żaba?

Obraz
Koń jaki jest każdy widzi... Tak na 100%, czy może raczej na 97, a może na 50, lub wcale tej pewności nie ma. Oczy dostarczają nam najwięcej informacji, ale też są najlepszymi kłamcami. Żaden zmysł nie potrafi nas tak okłamywać jak oko. Wydaje się, że coś tam jest, a tak naprawdę tego nie ma. Lub odwrotnie, całkowite przekonanie o pustce, która wcale nie jest taka pusta. Ile razy to co się widzi jest prawdą a ile iluzją? Czy istnieją takie statystyki zgodności z rzeczywistością? Cóż mogę dodać, już niejeden filozof nad tym łamał siwą głowę, ale zadawalającej odpowiedzi nikt nie znalazł. Arystoteles stwierdził, że powiedzieć o tym, co jest, że jest, a o tym, czego nie ma, że go nie ma, jest prawdą. Zaczęło się rozmyślanie, które trwa do dnia dzisiejszego i z rozwojem nauki wcale nie stało się łatwiejsze. Czy to co widzimy jest prawdą? Tak łatwo być pewnym i równie łatwo zwątpić. Mój syn przyniósł z biblioteki książkę o iluzjach optycznych. Siedział nad nią godzinami. Nie oznacza t

Sto lat... dla mnie...

Obraz
Ksiądz Jan Twardowski pod koniec życia zapytany, jak się czuje, odpowiadał ‘ Czuję się lepiej niż jutro.' Moja córeczka: mamo, a dawno temu, kiedy byłaś młoda, były już wtedy rowery? Wiem, że dla moich dzieci już dwudziestolatki to wstęp do jesieni życia, więc nie bardzo się przejmuję, ale i tak zaczynam analizować jej sposób myślenia, szczególnie, że za kilka dni będę zdmuchiwać kolejną świeczkę na torcie. Dwa razy w roku przychodzi taki dzień, który jakby ze swoim nadejściem zakładał, że należy przysiąść i zadumać się na chwilę. Jeden to Nowy Rok a drugi urodziny. W moim przypadku ten drugi wypada, prawie pół roku po pierwszym, mam więc regularnie odmierzany czas postanowień, analiz i żali. Nowy Rok rozbłyska tysiącem sztuczny ogni. Moje urodziny to kołysane wiatrem magnolie i kosy wzdychające na całą okolicę przy budowie gniazd. Kołowrót zdarzeń, a ja dumam… Mijają urodziny. Rozliczmy się z ostatnich kilku miesięcy. Te pół roku nie było ani takie jak zaplanowałam, a ju

Łzy w rozmiarze XL

Obraz
Czym są łzy? Kroplami słonawej, przeźroczystej cieczy, wydobywającej się z oka, zwykle w czasie płaczu. Takie wyjaśnienie można znaleźć w Uniwersalnym słowniku języka polskiego, tom drugi, od H do N. Słona, bo dodaje smaku, jak akcent w uczuciu. Przeźroczysta, bo trudno ją oszukać. Z oka, ale prawie zawsze źródło ma w sercu. Jednak co dalej? Przecież są łzy gorące lub rzęsiste, ale które kiedy, a co jeśli równocześnie? Jakiego rodzaju są łzy? Nigdy nijakiego, pewnie mogą być żeńskie albo męskie. Żeńskie ponoć bardziej naturalne, bo męskie - to wciąż trochę wstyd, choć już jakby mniej. Często są dziecięce, byle nie dziecinne, choć to już całkiem inny rodzaj. U dziecka pojawiają się szybko, w wielkich ilościach, jak groch i szybko wysychają. Zdają się być lżejsze. To ważne, by tak było, jeśli nie, są wtedy najsmutniejsze ze wszystkich. Łzy nie zmieniają się z wiekiem, zawsze są w rozmiarze XL, dlatego właśnie na buzi dziecka są olbrzymie. Mogą być serdeczne i może nawet trochę j